BW Koc wełniany, nieużywany

Achtung, nic nowego na zachodnim froncie, ale za to coś zajebistego i starego. Nasi poszukiwacze zaginionego bunkra atomowego przebili się przez hordy radioaktywnych zombiaków, żeby przynieść ci ten niesamowity skarb. Oryginalne koce Bundeswehry, które dziś bardzo trudno znaleźć. A jak już znajdziesz, to kosztują kawałek duszy. Na dodatek żaden bundeswojak nigdy ich nie używał, bo spały w ciemności, czekając na ostateczny Götterdämmerung.

W Niemczech Zachodnich zimna wojna robiła się trochę cieplejsza, gdy owijałeś się tym wielkim kocem. Po lepszej stronie Muru na kocach nie oszczędzano. Te, które sprawdziliśmy, pochodziły z lat 1962–66 i od kilku producentów. Dlatego szczegóły mogą się nieco różnić. Metka na kocu podaje wymiary 200 x 210 cm, ale w rzeczywistości to 200 x 200 cm, plus/minus parę centymetrów. Inżynieria precyzyjna w bundeswymiarach to nie jest. W każdym razie, zmieści się w nim człowiek każdego rozmiaru.

Kolorystyka to różne odcienie zieleni, niektóre bardziej zielone, inne wpadające w brąz. Na każdym widnieje napis „Bundeseigentum”, czyli własność armii, w kolorze brunatno-bordowym lub szarym. Mogą się trafić też inne kolory i warianty, więc traktuj je trochę jak karty kolekcjonerskie. Kup kilka i wkręć znajomych, żeby dostali te bardziej pospolite. Skład wełny nie jest podany, ale w dotyku są bardzo wełniste. Waga to około 2,7–2,9 kg. To nie jest sprzęt dla ultralekkich piechurów, tylko dla tych, co lubią mega ciężar.

Zastosowanie

Po co mi ten ciężki i wielki potwór, zapyta jakiś heretyk? Bo jest po prostu zajebisty! Możesz używać go jako koca w domu albo powiesić na ścianie jako dekorację. Albo uszyć sobie z niego epicki płaszcz. Możesz też zabrać go w dzicz, zwinąć się w niego i śnić o odprężeniu między blokami.

Stan

Nieużywany zachodnioniemiecki demobil wojskowy. Czysty, cały i fantastyczny. Są w niesamowicie dobrym stanie, ale mają ten delikatny zapach demobilu – czyli po prostu zapach wolności. Możesz je przewietrzyć, jeśli chcesz.